Thursday, March 2, 2017

Depresja Audiofila


Brzmienie może sprawić wiele przyjemności, ale częściej dla dociekliwych jest to uczucie niedosytu i irytacji.

Brzmienie jest przekazem muzyki. Często słyszymy, że coś gra muzykalnie, że dobrze oddaje emocje. Tenor zaśpiewał dramatycznie, a Kathleen wycisnęła znowu łzy Pieśniami Ziemi.

Jak ktoś się nie zna na elektronice to wymienia całe urządzenia, akcesoria, kable. Szuka brzmienia płacąc krocie. Nadwyręża plecy dźwigając pudła.

Jak ktoś się w miarę zna, wymienia elementy elektroniczne z bardzo podobnym skutkiem. Niestety one też potrafią kosztować i często płaci się 2000zł za dwa kondensatory sygnałowe.

Po wymianie części mozolne wygrzewanie i modlitwa o to, aby efekt końcowy był zgodny z oczekiwaniami.

Zwykle porównując rezystory czy kondensatory wybieramy komponenty o większej przezroczystości, szybkości i lepszym tonie. 

Podmieniamy stopniowo i jeżeli trafimy w brzmienie to powielamy ten komponent w innych miejscach i...wpadamy w pułapkę, bo cechy rezystora czy kondensatora zaczynają się nakładać na siebie i to co miało uwodzące ciepło środka pasma staje się bagnem. To co miało srebrzysta klarowność staje się nieznośnym przerysowanym krzykiem.

Dodajmy teraz do procesu wymiany 2 tygodnie na wygrzanie każdej zmiany elementu to mamy gehennę. 

Gdzie jest w tym muzyka?

Jeżeli chcemy mieć powtarzalne warunki do porównania brzmienia to jesteśmy zmuszeni do ciągłego odtwarzania tej samej muzyki. To zabija miłość do muzyki! To zabija także domowników, bo niczym już setne odtworzenie Astigmatic nie różni się od setnego wywiercenia dziury wiertarką.

Warto więc mieć w domu niezmienialny zestaw audio. Punkt odniesienia i punkt ukojenia.
Taką rolę pełni u mnie Audio Note OTO SE Signature. Dlaczego? Bo brzmi miło. Nigdy nie zaboli. 
Słuch się adaptuje szybko. Kolejna zmiana powoduje, że zaczynasz się gubić. Wygrzewanie trwa na tyle długo, ze tracisz punkt odniesienia. AN staje się nim. Nie musi być to najlepsze urządzenia, ale musi być stałe. Jego dziewiczość i młodość sprawia, że nie chcesz go ruszać i zmieniać. Kilka drobnych zmian na początku, wymiana tego co trzeba było zmienić i DOSYĆ.

Musisz mieć jakiś azyl muzyczny i sprzętowy. Coś co da ci odskocznię i ukojenie. Coś co przywróci cię muzyce. Grzebanie się i zmiany elementów mogą być fajne. Zamawiasz, czekasz, sprawdzasz, lutujesz, słuchasz. Masz hobby, ale to hobby może też czasem stać się udręką.

Można zrobić sobie po prostu przerwę od zmian i słuchać...tak...jak gra dobrze, ale wspomniana adaptacja słuchu sprawia, że ciągle Ci mało, że znowu coś przeszkadza.

Mam pokusę aby spróbować trochę przytępić brzmienie sprzętu spróbować dosyć zdecydowanie pójść w stronę RIKENÓW, czyli rezystorów węglowych (zdjęcie na początku). Brzmienie nie będzie tak czyste, tak wyciągające każdy najmniejszy niuans ale za to będzie w pełni muzykalne. 
To przeciwległy koniec do rezystorów Z-foil czy kondensatorów V-CAP TFTF. 

Czy się odważę? Czy warto? Zamówiłem ich trochę...czyli jednak, kolejna zmiana, kolejny upgrade...Czyż to nie choroba?:-)

I dla tych co mówią w języku lengłydź:
http://www.audiocircle.com/index.php?PHPSESSID=d6936ldiavtkddonobu4d5og62&topic=14887.0

PS. Byli i tacy odważni, którzy postawili na "muzykalność" a nie klarowność brzmienia i Hi-FI:

LEBEN CS300x - wszędzie węglowe RIKENY (niebieskie):


Tak, tak, pierwsza generacja topowego przedwzmacniacza Audio Note M8!


Wednesday, March 1, 2017

Oporna ELMA. Co każdy właściciel wiekowego sprzętu audio powinien sprawdzić?

Już kilka lat temu coś mnie tknęło, żeby sprawdzić rezystancję toru sygnałowego w przedwzmacniaczu od wejścia RCA/chinch do potencjometra głośności.

Wtedy byłem bardzo zdziwiony odkrywając, że rezystancja wynosiła ok 30 ohm zamiast miliohm!

Rozebrałem więc selektor ELMY i wyczyściłem styki. Poprawiło się. Teraz po kilku latach sprawdziłem ponownie i znowu było ok 30 ohm!

Tym razem przyszedł czas na zmianę.
Na szczęście ELMA nadal produkuje identyczny przełącznik (data 09.2016).


Do niego można kupić małą śrubkę (widoczną na zdjęciu) do blokowania ruchu, czyli ograniczania ilości skoków. Maksymalnie mamy ich 6. Ja potrzebowałem 4. Wkręciłem więc śrubkę do 7 otworu w miejscu czwartej pozycji.


Cały proces lutowania był raczej mozolny. Powieliłem dokładnie sposób oryginalnego lutowania z długimi na 15mm koszulkami termokurczliwymi na każdym lutowaniu. Odlutowywałem każdy drut pojedynczo i od razu go lutowałem do nowego selektora aby się nie pomylić. Na końcu zacisnąłem koszulki termokurczliwe na raz.

Na końcu została taka stara ELMA z 08.1999 roku:


Okazuje się jednak, że doświadczenia ze strzelającym attenuatorem KHOZMO przydały się, wzbudzając podejrzliwość co do stanu innych połączeń mechanicznych, w tym tak porządnego selektora źródeł ELMA.

Oczywiście rezystancja całego toru z gniazdem RCA, kablem połączeniowym, nowym selektorem ELMA, wynosi teraz około 0.2ohm a nie 30ohm jak poprzednio.

Parametry dla nowego przełącznika to:
"Contact and lead resistance < 10 mΩ in new condition"
"Mechanical life > 25000 switching cycles"

Po co komu srebrny lut, drogie gniazda RCA, skoro po środku toru jest coś takiego....

Bądźcie dociekliwi!