Friday, March 7, 2014

Rewitalizacja Voyda - gramofon w warsztacie

Voyd, The Voyd - Gramofon już nieprodukowany.


Mój nie wygląda tak pięknie, jest pomalowany na wiśniowo.

Voyda kupiłem używanego, wiele lat temu.
Wybór jest poniekąd pochodną dość bliskiego pokrewieństwa Voyda do Audio Note - tak mi bliskiego.

Obok lampowych wzmacniaczy Audio Note pojawiały się Voydy w wersji pełnej, trzysilnikowej lub wersji budżetowej - Valdi - dwusilnikowej.
Oczywiście do tego dedykowane ramiona Helius.

Tańszym wariantem był gramofon Systemdek, który potem znalazł się w ofercie Audio Note brytyjskiego (UK).
Co łączyło obie marki to, miękkie zawieszenie.
Do tego w Voydzie dochodzi nietypowa konstrukcja trzysilnikowa, jako część filozofii, lekkiego talerza ale mocnych silników i dużego momentu obrotowego, przeciwieństwa małych silników i ciężkiego talerza, w większości drogich audiofilskich konstrukcji.

Peter Qvortrup z AN zbudował własny topowy gramofon wg. tej samej koncepcji trzysilnikowej, jednak klasyczna drewniana rama ma wg. mnie więcej uroku niż nowa odlewana metalowa konstrukcja.

Moja historia gramofonu dość ładnie powiela schemat historii odtwarzania płyt CD, kiedy w początkach zainteresowań audio, miałem dość drogi zestaw i bardzo mało płyt.

Przez długi czas z gramofonem sytuacja się powtarzała.
Kilkadziesiąt płyt nie pozwalało na uczynienie z gramofonu głównego źródła muzyki. Kilka lat temu podaż dobrych płyt winylowych w Polsce była niewielka. Jeżeli się pojawiały to w niebotycznych cenach. Teraz wszystko się zmieniło. Allegro, e-bay, sklepy płytowe - czarnych płyt jest bez liku i w dobrych cenach.

Postanowiłem więc zrewitalizować swój gramofon i rozbudować kolekcję płyt. 
W ciągu dwóch miesięcy moja kolekcja płyt gramofonowych zwiększyła się trzykrotnie!

Zacząłem od unowocześnienia płytki gramofonowej RIAA w przedwzmacniaczu, doprowadzając dźwięk do poziomu audiofilskiego.

Potem wymieniłem złącza RCA w transformatorze step-up Tribute.

Kupiłem w końcu wagę do gramofonu, ustawiając właściwy nacisk igły na płytę.

Wymieniłem rozciągnięty pasek napędzający talerz. (niezwykle trudno go się zakłada, bo obraca on talerz w szczelinie talerza od jego spodu i jeszcze jest napędzany przez trzy trzpienie silników)

Rozebrałem i wyczyściłem ramię Helius Orion Mk1.

Przy pomocy szablonów skorygowałem ustawienie wkładki MC Goldring Excel VX. Przy okazji sprawdziłem ile daje wymiana wkładki na lepszą (miły dystrybutor). Różnica może być spora, choć Goldring Excel jest z wyższej półki. To jeszcze przede mną...może niedługo...hmm...

Mała dygresja:
Efekt zmiany wkładki można porównać do przesiadania się z ostatniego do pierwszego rzędu w sali koncertowej. Na dużo lepszej (czytaj, także droższej) wkładce muzyka otacza, wciąga słuchacza w wir zdarzeń. Na Goldringu w kategoriach audiofilskich i "badania pasma" jest wszystko ok. ale przekaz muzyczny jest spłaszczony, dwuwymiarowy. Nie chodzi nawet o słynną "scenę", którą tak fascynują się początkujący melomani i audiofile :-), ale o zaproszenie słuchacza do uczestniczenia w muzycznej uczcie.

Trzy podwieszone pod płytą gramofonu silniki przechodzą przez łożyska ślizgowe w płycie.
Za radą kolegi Andrzeja G. (także posiadacza Voyda), kupiłem dość trudno w tej chwili dostępny olej do panewek CAPSTAN (objechałem 7 sklepów w Warszewie bezskutecznie. W końcu sprowadziłem olej z firmy MIKRO z Koszalina) o bardzo wysokiej lepkości do nasmarowania łożysk ślizgowych i odpowiednie szczypce do pierścieni segera (może będą pasowały:-).
Czeka mnie rozkręcenie mocowania silników, wymycie panewek benzyna i odpowiednie ich nasączenie nowym olejem. Po ok 10 latach to konieczność. 

Na koniec zostaje odpowiednie dokręcenie plastikowych śrub przytrzymujących silniki.



W drodze jest tania myjka KNOSTI (150zł) i szykuję się do produkcji "płynu forumowego" jako mieszaniny wody destylowanej, alkoholu izopropylowego (4:1) i fotonalu/mirasolu2000 (kilka kropli).
Wiele z kupionych płyt trzeszczy kurzem niemiłosiernie i stało się to koniecznością.

Oczywiście myślałem o lepszej myjce z odsysaniem, ale 2000zł to 50-100 płyt winylowych, więc póki co nie wydaje mi się to racjonalne.

Pozostała jeszcze finalna regulacja zawieszenia gramofonu, czyli kręcenie trzema śrubami na których zawieszone jest ramię i talerz. Chodzi o to, aby na właściwej wysokości nad płytą gramofonu utrzymywać talerz (ok 5mm) i żeby ustawić właściwą jego sprężystość.

Weekend za chwilę, więc dobry moment na zajęcie się sprzętem....




No comments:

Post a Comment